piątek, 25 marca 2016

Co w rodzinie to nie zginie - rodzinne życie słoni na kenijskim safari

Magia Świąt Wielkanocnych już puka do naszych drzwi. Podczas gdy wszędzie panują przygotowania do zbliżających się nieubłaganie Świąt, my postanowiłyśmy przygotować niezwykłego posta - posta o rodzinie. Rodzina to największy skarb każdego człowieka...no właśnie, czy aby tylko człowieka? W dzisiejszym wpisie ukażemy Wam piękno rodzinnego życia zwierząt na przykładzie afrykańskich słoni napotkanych na kenijskim safari. Wsiadamy do jeepa i jedziemy !

Zabawa w chowanego.

Zagadka: Jakie to zwierzę? ツ (Fot. KS)


DLACZEGO SŁONIE?
Zapewne wielu z Was zadaje sobie pytanie, dlaczego to właśnie słonie stały się bohaterami dzisiejszego wpisu, wyrażającego piękno zwierzęcego życia rodzinnego. Fakt, wiele zwierząt prowadzi stadny tryb życia, przebywając w towarzystwie kompanów tego samego gatunku. Wiadomo, w grupie raźniej i bezpieczniej, a taki styl życia zapewnia przede wszystkim komfort i bezpieczeństwo. Podczas gdy inne gatunki przebywają w idealnie dobranych zespołach głównie ze względów bezpieczeństwa, słoni nie można posądzić o takie banalne rozwiązanie. Nie bez znaczenia jest fakt, iż to właśnie słonie są największymi ssakami lądowymi. Na pierwszy rzut oka powolne, spokojne i ociężałe, w rzeczywistości szybkie, impulsywne i nierzadko niebezpieczne. Przechadzają się powolnie po bezgranicznych pustkowiach, niczym króle zwierząt (mimo iż sawanna ma już swojego króla lwa), z zuchwałą mimiką wyrażającą przesłanie "...i kto ze mną stanie do walki, zapraszam na ring". Taki podświadomy przekaz w przyrodzie odbierany jest natychmiastowo, bo przecież nie każdemu uśmiecha się dostać w trąbę z trąby .

To właśnie na przykładzie słoni można najtrafniej ukazać piękno życia w rodzinie. Są one wyjątkowe pod tym względem, a przebywanie w grupach w ich przypadku ma na celu kontemplację kultu rodziny. A tak na marginesie...wiedzieliście, że słonie jako jedyne zwierzęta w przyrodzie cechują się tak dobrze znanym ludziom uczuciem zazdrości w odniesieniu do swojej partnerki? Inną wyróżniającą je cechą jest niezwykła wierność pana słonia. Ach te słonie...

SŁONIOWE RODZINY W TSAVO EST
Naszą słoniową przygodę przeżyłyśmy w kenijskim parku Tsavo Est. Pamiętamy to jak dziś: późne popołudnie, dzika sawanna przygotowywała się do zapadającego zmroku i MY, w szaleńczo rozpędzonym jak na tamtejsze tereny jeepie.

Ekspresja kolorów sawanny (Fot. KS)


Zostawiamy w tyle innych uczestników safari podróżujących w sąsiednich jeepach i kontynuujemy słoniową przygodę na własną rękę. Za sterami doświadczeni, miejscowi przewodnicy - dwumetrowy kierowca i jego pomocnik, obydwaj dysponujący niezawodną wiedzą dotyczącą "obsługi" tutejszych zwierząt (w tym oczywiście słoni). Oni doskonale wiedzą gdzie i o jakiej porze jechać, aby spełnić nasze oczekiwania i wycisnąć jak najwięcej z dzikich pustkowi.

Tak, tak, w Kenii obowiązuje ruch 

lewostronny nawet na safari 

(Fot. KS)


Adrenalina zaczyna wzrastać. Zza drzew wyłaniają się pierwsze słonie. Najpierw pojedyncze okazy.

(Fot. KS)


Emocje rosną, jesteśmy przeszczęśliwe. Dzikie słonie w swoim naturalnym habitacie, ujrzane na własne oczy. Nie trzeba nawet robić zoomu, aby móc je sfotografować. W głowie się nie mieści!

(Fot. KS)


Patrząc na to nie zdajemy sobie sprawy, że za chwilę będzie jeszcze lepiej, że widoki będą jeszcze bardziej intensywne, bardziej dzikie i bardziej COOL! Nie wierzymy własnym oczom - widzimy pierwszą słoniową rodzinę.

(Fot. KS)


Emocje sięgły zenitu. W głowie krąży tylko jedna myśl "Lepiej być nie może"! Jedziemy żółwim tempem po nierównej, wąskiej i usłanej kałużami dróżce, pełnej pomarańczowego piasku. Wokół dominuje kolor ostro pomarańczowy, jakby ktoś magiczną różdżką zwiększył do stu procent saturację całego otoczenia. Lepiej być nie może? Bardzo szybko zmieniłyśmy zdanie...

Słoniowe biesiadowanie (Fot. KS)


Przed naszymi oczami cała rodzina słoni! Z wrażenia chcemy krzyczeć, lecz musimy tłumić wszelkie oznaki zachwytu, aby nie wystraszyć tych cudnych olbrzymów . Zachowanie ciszy okazuje się bardzo trudne, zbyt trudne dla przeciętnego człowieka, którego otacza takie cudo. Podjeżdżamy bliżej, jeszcze bliżej, chyba za blisko...Nagle największy ze słoni wydaje z siebie przenikający dźwięk ostrzegawczy, patrząc groźnie w naszym kierunku! Żołądek podchodzi do gardła, serce bije 100 km/h. Wielki olbrzym staje niczym tarcza przed całą swoją rodziną. Znając niebezpieczną naturę słonia, w myślach przepraszamy i obiecujemy poprawę.

(Fot. KS)


Oddalamy się nieznacznie jeepem, porozumiewając się szeptem. Potężny słoń wzbudza w nas respekt.

Obrońca rodziny (Fot. KS)


Rozumiemy jego obawy - ochrona takich słodziaków wymaga najwyższego stopnia spostrzegawczości i przezorności. Takie słodkie maluchy na pewno nie zginą w taaaaakiej rodzinie. Mają przecież swojego osobistego ochroniarza.

Co w słoniowej rodzinie to nie zginie (Fot. KS)


Po naszym oddaleniu błotna kąpiel przebiega bez zakłóceń.

(Fot. KS)


Po wyczerpującej sesji zdjęciowej i filmowej, nasz jeep oddala się powoli, pozostawiając za plecami rodzinę słoni pochłoniętą codziennymi obowiązkami. Oglądamy się za siebie, nostalgicznie obserwując powolnie pogrążającą się w mroku sawannę. Kompozycja kolorów jest oniemiająca, oszałamiająca, wręcz obłędna!

(Fot. KS)


Słaniamy się na nogach zmęczone emocjami, mimo to robimy ostatnie zdjęcie nieziemskiej panoramy.

(Fot. KS)


Nasza słoniowa wyprawa dobiegła końca i przerosła wszelkie oczekiwania. Wracamy zmęczone lecz w pełni usatysfakcjonowane obrotem spraw. Końcem końców zatriumfowała rodzina!

RODZINA PONAD WSZYSTKO
Po tamtej wyprawie bardziej niż kiedykolwiek zdałyśmy sobie sprawę, że zwierzęta cechują typowo ludzkie zachowania i reakcje, które w dodatku mogłyśmy zaobserwować gołym okiem, na wyciągnięcie ręki. W nawiązaniu do dzisiejszego posta, w związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi, nie zdziwicie się chyba, że doradzamy Wam przeżyć je w gronie rodzinnym? Wesołych Świąt Wielkanocnych!



Spodobał Ci się ten wpis? Polub go na Facebooku!