środa, 13 marca 2019

Powiedz mi dokąd jedziesz, a powiem Ci kim jesteś

Prawdziwemu podróżnikowi nigdy nie braknie świata, aby móc rozwijać swoją pasję. Jeszcze przed rozpoczęciem naszego podróżniczego hobby byłyśmy przekonane, że to człowiek wybiera destynacje. Otóż podróżując po świecie odkryłyśmy, że nie zawsze tak się dzieje. Okazuje się bowiem, że czasami to destynacje wybierają człowieka! A dokładniej: istnieją miejsca, które przyciągają głównie ludzi pewnych narodowości! Dzisiejszy wpis przedstawia jak bardzo niektóre kraje potrafią być "przytułkiem" pewnych nacji, wraz z ich śmiesznymi przywarami. A wszystko to z ogromnym dystansem i przymrużeniem oka.

(Fot. KS)


PODRÓŻUJESZ "NA CHIŃCZYKA" JEŚLI...
...jeśli jesteś mały, czarnowłosy i jest Ciebie wszędzie pełno. Typowy Chińczyk nie boi się przemierzać świata na całej jego długości i szerokości, nie gardząc przy tym własnym krajem (dla przykładu: na Murze Chińskim aż roi się od Chińczyków pochodzących z najróżniejszych części kraju). Preferuje on głównie stadny tryb życia , dlatego też widok całych rodzin i grupek Chińczyków z wielkimi aparatami i plecakami nie powinien nikogo dziwić. Dla Chińczyka nie ma granic. Dociera on do każdego zakątka świata praktycznie bez problemu, zarówno w celach podróżniczych jak i w celach mieszkalnych (przykładowo: poziom chińskiej społeczności mieszkającej w San Francisco czy w Sydney jest wręcz zatrważający!). Nie mamy wątpliwości, że dzieje się tak za sprawą ich zwinnego ciała o niewielkich gabarytach .

PODRÓŻUJESZ "NA WŁOCHA" JEŚLI...
...jeśli cały świat stoi przed Tobą otworem. Typowy Włoch jest krzykliwy, pyskaty i znajduje się praktycznie wszędzie (lecz z naciskiem na wszelkiego rodzaju Ameryki ), dlatego też uważaj, jeśli posługujesz się włoskim na co dzień i nie gadaj głupot, gdyż zawsze znajdzie się jakiś Włoch, który chętnie wysłucha tego, co masz do powiedzenia . Ma to swoje dobre i złe strony: jeśli znasz język włoski, z łatwością dogadasz się praktycznie wszędzie, gdyż wielu rdzennych mieszkańców wakacyjnych krajów (od pracowników hotelowych po zwykłą ludność) uczy się tego języka ze względu na duży napływ włoskich turystów i możliwość sprzedaży towarów czy wycieczek. Włoski turysta, rozmiłowany we własnym języku, wyróżnia się zazwyczaj z tłumu brakiem znajomości jakiegokolwiek języka obcego (lub posługiwaniem się "zmasakrowanym" przez siebie samego językiem angielskim), gestykulacją oraz zangielszczaniem typowo włoskich słów do celów porozumiewawczo-poznawczych. Pomimo jego niezwykłego otwarcia na świat, włoski podróżnik nie gardzi również eksploracją swojego własnego kraju, którym jest wręcz zafascynowany!

(Fot. KS)


PODRÓŻUJESZ "NA POLAKA" JEŚLI...
...jeśli jeździsz wkoło pierdoło do tych samych miejsc. I choć typowy Polak, oprócz tego że gada w dziwnym języku, nie wyróżnia się z tłumu specjalnie rażącymi zachowaniami, to destynacje do których się udaje są wręcz "przednie". Albania, Chorwacja, Egipt, Grecja, Hiszpania, Portugalia, Tunezja, Turcja, Włochy, ewentualnie Włochy, Turcja, Tunezja, Portugalia, Hiszpania, Grecja, Egipt, Chorwacja i Albania - to prawdziwe "przytułki" podróżującego Polaka. A jak chce już on konkretnie przyszpanować, to wybiera kraj "za górami za lasami" czyli coś w stylu Tajlandii czy...Tajlandii (zawsze i obowiązkowo tnąc po kosztach, z przesiadką w Afganistanie, Pakistanie i w dziesięciu innych krajach). Taki ostry szpan niesie za sobą lawinę dziwnych zachowań w postaci nagrywania "wideło" ze sobą w roli głównej i puszczania materiałów filmowych na żywo z miejsca pobytu (jakby to kogo interesowało!). Tego typu Polak potrafi mydlić oczy szerokiej publice przekonując, iż wybrał się w te miejsca już dziesiąty raz tylko dlatego, że poprzednimi razami było tam taaaaak czadowo! Drogi Polaku, jak zatem mamy wytłumaczyć fakt, że nie byłeś jeszcze w Australii, ale za to po raz setny jedziesz do Grecji? A bo Australia to brzydka, co nie? Oczywiście nie wszystkich bierzemy pod jedną kreskę, bo osobiście słyszałyśmy Polaków również w Ameryce, Brazylii, Keni czy Meksyku , tak więc rodacy SZACUN NA MAKSA I PIONA za odkrywanie nowych, nieoklepanych horyzontów! A tych, którzy chcieliby poczytać więcej o polskim stylu podróżowania zapraszamy TUTAJ. No dobra...nie gniewajcie się już, to nic osobistego, ale te zachowania są takie sympatyczne, że nie można koło nich przejść obojętnie .



Spodobał Ci się ten wpis? Polub go na Facebooku!